prezenterzy dzien dobry tvn
byś w wysokiej swojej mądrości nie obrócił na nas, za naszą samowolę i zuchwalstwo, swego arcypasterskiego gniewu. Jeśli nawet ośmieliliśmy się okazać nieposłuszeństwo naszemu czcigodnemu ojcu archimandrycie, to nie z krnąbrności, tylko pod strachem Bożym i z gorliwości służenia Panu Naszemu. Trudny i do rozmarzeń niewczesnych skłaniający jest żywot ziemski i łasy jest ród ludzki na zmyślenia marne, ale wszystko, co opowie Przewielebności Waszej brat nasz Antipa, to prawda najprawdziwsza, bo zakonnik ów znany jest pośród nas jako brat niekłamliwy, rozgłosu nieszukający i do czczych ziemskich marzeń nieskłonny. A także i my wszyscy, podpisujący się tutaj, widzieliśmy to, co i on, chociaż nie tak z bliska. Ojciec Witalis zatwardził przeciwko nam serce swoje i słuchać nas nie chce, tymczasem zaś wśród braci zamęt i wrzenie panuje, a i strach bierze: co może znaczyć zasmucający ten znak? Czemuż to święty Wasilisk, opiekun wspaniałej tej samotni, palcem wygraża i na swoją świetlaną pustelnię klątwę rzuca? A słowa „pusto ma być” co oznaczają? Czy to o pustelni powiedziane, czy o monasterze, czy też, być może, w jeszcze szerszym znaczeniu, o jakim nam, ubogiego rozumu ludziom, nawet pomyśleć strach? Tylko Przewielebności Waszej dozwolone jest i możliwe objaśniać straszne te widzenia. Dlatego też błagamy Waszą Przewielebność, przezacnego naszego władykę, byś nie kazał karać ani nas, ani brata Antipy, tylko rozlał na straszne owo wydarzenie światło swej mądrości. Błagamy o święte Waszej Przewielebności modlitwy, pokłon niski składamy i silownia gdańsk łączymy się, niegodni, z Nim w modlitwie, pozostając Jego jakże grzesznymi sługami jeromonach Hilariusz jeromonach Melchizedek mnich Diomedes – Ojciec Hilariusz pisał – z uszanowaniem wyjaśnił Antipa. – Wielce uczony mąż, z akademików. Gdyby zechciał, mógłby igumenem być albo i więcej, ale zamiast tego u nas zbawienia szuka i marzy, żeby do Pustelni Wasiliskowej trafić, pierwszy jest w kolejce. A tu takie rozgoryczenie dla niego... – Znam Hilariusza. – Władyka kiwnął głową, przeglądając suplikę. – Pamiętam. Niegłupi, szczerej wiary, tylko bardzo już zapamiętały. Zdjął pince-nez i przyjrzał się uważnie gońcowi. – A coś ty, synu, taki oberwany? I dlaczego bez czapki? Chyba nie od samego Araratu konie gnałeś? Przez jezioro to chyba raczej niemożliwe, chyba że potrafisz tak stąpać po wodzie jak Wasilisk. Tym żartem zapewne biskup chciał dodać mnichowi otuchy i wprowadzić go w spokojniejszy nastrój, konieczny dla poważnej rozmowy, ale wynik osiągnął wprost przeciwny. Antipa zerwał się nagle z krzesła, podbiegł do wąskiego okienka składnicy akt i zaczął wyglądać na zewnątrz, bełkocząc nieskładnie: – Boże święty, jakże to ja zapomniałem! Przecież on już tu, tylko patrzeć, w mieście! Przenajświętsza Orędowniczko, ochroń i obroń! Odwrócił się do władyki i zatrajkotał: kurs żeglarski dla studentów – Lasem jechałem, do władyki spieszyłem. Mnie sprawnik, jak w Modrooziersku ze statku zszedłem, dał swoją kolaskę, żebym szybciej do Zawołżska dojechał. Już i w Modrooziersku o pojawieniu się Wasiliska słyszeli. A jak już blisko miasta byłem, patrzę, a nad sosnami – on! – No, ale co za on?! – zawołał z irytacją Mitrofaniusz. Antipa buchnął na kolana i poczołgał się do przewielebnego, starając się chwycić go za połę. – Toć on sam, Wasilisk! Za mną widać przyleciał, siedmiomilowymi krokami albo po powietrzu! Czarny, ogromny, znad drzew patrzy, oczyska wytrzeszcza! Ja jak nie pognam koni! Gałęzie po twarzy biją, wiatr gwiżdże, a ja nic, tylko gnam. Chciałem uprzedzić, że już