nie było, za nic nie powinnaś była jechać sama, bez żadnej pomocy. Moim
zdaniem weszłaś prosto w pułapkę. - Czekaj, zbaczamy z tematu. Rozmawiałyśmy o Bryanie, ciągle nie wiem, co o nim sądzić. - Rozumiem, że nie jest wampirem? - spytała Maggie, po czym odpowiedziała sama sobie: - Nie jest, wiedziałabym przecież... - Ale kim jest? Wie o istnieniu wampirów, na pewno już ileś zabił, a za cel stawia sobie zabicie Władcy. - Nic dziwnego, jeśli jest pogromcą wampirów. Władca to wcielenie zła. - On budzi we mnie lęk. - Bryan? - Maggie napiła się kawy i uniosła brew. - Wydawało mi się, że on działa na ciebie w zupełnie inny sposób. Jessica zaczerwieniła się. - To też... Ale właśnie to mnie niepokoi. Nie czułam się tak... nie pragnęłam... - Potrząsnęła głową. - Mam wrażenie, jakbym znała go od wieków i jakbyśmy należeli do siebie. - Ale? - A jeśli on odkryje, kim jestem? Nie, to niemożliwe - zapewniła szybko zarówno samą siebie, jak i przyjaciółkę. Czekała na odpowiedź, lecz Maggie milczała w zamyśleniu, wreszcie rzekła: RS 185 - Powinnyśmy dowiedzieć się o nim tak dużo, jak się da. - Postukała palcem w gazetę. - Co tam masz? - Tytuły jego kolejnych wykładów. Następny ma być poświęcony Katherine, hrabinie Valor. Może ją też ściga? - Nie, Katherine Valor została zabita, byli świadkowie, można o tym przeczytać w książkach historycznych - zaoponowała Jessica, po czym wyszeptała: - Maggie, skąd to poczucie, że ja go tak bardzo dobrze znam? - A jeśli rzeczywiście kiedyś go znałaś? - podsunęła przyjaciółka. - To niemożliwe. On mi przypomina... Ale ja widziałam, jak zginął. Maggie, ja widziałam jego śmierć! - Na razie nie myśl o tym. Teraz musisz skupić się na znalezieniu Mary, to aktualnie jest najważniejsze zadanie. Aha, o tego młodego laboranta, który został ukąszony, nie musisz się martwić, na rozkaz Seana cały czas ktoś go pilnuje. Znajdź Mary i chroń tych jej dwoje przyjaciół, bo Władca będzie chciał ich dosięgnąć. A co do naszego profesora, to ja postaram się zdobyć jakieś wiadomości o nim. I powiem ci, że zabiorę się do tego nawet zaraz. - Nie możesz nigdzie biegać, przecież masz dzieci, rodzinę... - Ależ ja nie zamierzam nigdzie biegać, ja po prostu podłączę się do Internetu. Bryan nie spał ani przez moment, nie pozwolił sobie nawet na chwilę odpoczynku. Leżąc u boku Jessiki, doświadczał przypływu gwałtownych uczuć, które i tak nie pozwoliłyby mu zasnąć. Przede wszystkim czuł palącą potrzebę chronienia tej kobiety. Doświadczał także zgrozy, dokładnie takiej samej, jaka prześladowała go w Transylwanii pod RS 186 postacią czegoś mrocznego, przygniatającego, duszącego. Chwilami jednak ustępowała, a wtedy po prostu trwał z Jessicą w ramionach, napawając się poczuciem łagodnego ciepła w duszy, poczuciem